Karaś z Sokołem, znani Wam nasi instruktorzy kitesurfingu zimują i szkolą w RPA.
Byli świadkami mega imprezy i udało nam się poprosić Karasia, żeby napisał pare zdań jak zawody King of the air wyglądały z perspektywy plaży.
Tegoroczny Red Bull King Of The Air odbył się w całości 2 lutego w legendarnym Cape Town, tuż przed zamknięciem okienka czasowego całej imprezy. Organizatorzy długo czekali na najlepsze możliwe warunki dla 18 najlepszych rider’ów na świecie. Wraz z dźwiękiem piszczałki otwierającej pierwszy heat zawodów, głodni adrenaliny i poirytowani długim oczekiwaniem zawodnicy ruszyli na wodę, sypiąc megaloopami jak z rękawa.
Cała impreza odbyła się przy wietrze przekraczającym 30kt (7Bf), więc od samego początku nie mieliśmy wątpliwości, jakiej skali skoków będziemy za chwilę świadkami. Kiedy pierwsi zawodnicy wzbili się w powietrze, połowa publiki była już na nogach. Ciężko jest usiedzieć, kiedy niemal przy samej plaży, w wodzie po kolana, legendy światowego kitesurfingu kręcą loopy na wysokości 15-18 metrów, zdejmując do tego w trakcie deskę, po czym lądując, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. Impreza przebiegała w niesamowitej atmosferze, dobrze obeznany ze światem kite’a tłum na Big Bay chętnie nagradzał rider’ów okrzykami i brawami po naprawdę imponujących skokach.
Największym skokiem zawodów popisał się Brytyjczyk Lewis Crathern, który wyleciał na imponujące 19.4m w swoim pierwszym heacie. Pomimo, że zawodnikom nie brakowało wiatru, to nie dość wysoka tego dnia fala nie dała im możliwości wybicia się wyżej i przekroczenia magicznych 20m.
Nie ma wątpliwości, że największe imiona na rynku Big Air’owych szaleńców ukradły show od pierwszego gwizdka. Publika oszalała, kiedy po ponad rocznej przerwie i zmaganiu z rakiem, Ruben Lenten już w pierwszym skoku wyleciał na dobre naście metrów z gigantycznym megaloopem. Holender od pierwszego heatu do samego finału wyglądał świetnie i od razu widzieliśmy, że znowu jest w doskonałej formie, silny i głodny sukcesu.
Wątpliwości nie zostawił też drugi uczestnik finału, który utorował sobie drogę do niego lądując z lekkością wszystkie megaloopy i wieńcząc to one hand passem w półfinale. Tego tricku nie podejmuje się nikt inny, jak podwójny zwycięzca poprzednich edycji zawodów, Anglik, Aaron Hadlow.
Śmietankę towarzyską w ścisłym finale dopełnił weteran światowego big air’u z Danii, Nick Jacobsen, który od samego początku zawodów był jednym z ulubieńców publiczności. Dobrze znany w Cape Town Duńczyk popisywał się swoimi flagowymi megaloopami z jedną nogą w strapie dosłownie przy samej plaży, latając nad głowami dopingującego go tłumu. Nie przeszło to uwadze sędziów, którzy hojnie punktowali Jacobsena za spektakularność skoków. Od samego początku był jednym z najbardziej aktywnych zawodników i nie marnował żadnej fali do wybicia się do kolejnego skoku.
Ścisły finał zawodów pomiędzy trzema weteranami tej dyscypliny odbywał się już przy zapadającym zmroku. Ku rozczarowaniu widzów, czasochłonny w skutkach upadek dość wcześnie zaliczył Ruben Lentem. Nick Jacobsen nie potrzebował większej zachęty i raz po raz wyprzedzał Aarona Hadlowa świetnymi skokami. Duńczyk, wiedząc o swoim prowadzeniu, zaryzykował i sięgnął po knockout, wylatując w powietrze z megaloopem, backrollem i jednocześnie wyciągając do tego nogę ze strapu. Jacobsen był wyraźnie aktywniejszy i na swojej Cabrinhi FX (takie latawce możecie wypożyczyć u nas!) lepiej radził sobie z lekko siadającym wiatrem, niż pływający na Vegasie Anglik.
Kiedy zabrzmiał ostatni sygnał zawodów, nie było wątpliwości, że narodził się nowy Król i tytuł King Of The Air pewnie powędrował w ręce nie kryjącego euforii Jacobsona, który, mimo wielu lat na rynku, odnotował tym samym pierwsze zwycięstwo na międzynarodowych zawodach.
Oceniając całość imprezy, muszę przyznać, że nie zawiodła moich oczekiwań pod żadnym względem. Miejsce, atmosfera i warunki przy jakich konkurują zawodnicy Red Bulla, nie pozostawiają wątpliwości, że są to najważniejsze zawody big air na świecie i widowisko obowiązkowe dla każdego miłośnika kite surfingu odwiedzającego wietrzne Cape Town.
- Możecie relacje video z zawodów zobaczyć tutaj: https://www.redbull.tv/live/AP-1QG67UGTN1W11/red-bull-king-of-the-air?cttp=heat:3054
- Ponownie jednym z sędziów tych zawodów był nasz rodak Arek Jerzełkowski, którego pozdrawiamy!